Wrażenia z jazdy na Nami Viper
Kiedy dostajesz Nami Viper na jeden dzień i wiesz, że należy ją sprawdzić wszechstronnie, poczuć jej zalety i dostrzec wady. Z pozoru prosta sprawa, kiedy na co dzień pracujesz z najlepszymi i najszybszymi hulajnogami świata.
Hulajnoga w testowym egzemplarzu Zwinnego Miasta trafiła do nas raptem na jeden dzień, a to również dzięki temu, iż w obecnym roku poznański sklep i serwis przybliżyły się lokalizacyjne jak nigdy wcześniej. Tutaj też ważne słowo wyjaśnienia. Warto wiedzieć, że jako Zwinny Serwis jesteśmy nadwornym serwisantem i tunerem dla gamy pojazdów Zwinnego Miasta – niemniej jako firma działamy niezależnie. To daje nam komfort osądów i szczerości z naszymi Klientami.
Pozostawię wszelkie opisy opakowania, kwestii związanych z przewagami nad innymi markami i modelami, a skupię się na subiektywnych odczuciach z jazdy i zreferowaniu co lubię, a co można zmienić poprzez odpowiednie modyfikacje w Zwinnym Serwisie – Nami Viper to świetna baza do modyfikacji.
Jako użytkownik miałem przyjemność jeździć praktycznie wszystkimi hulajnogami elektrycznymi jakie dostępne są na europejskim rynku. Na co dzień jeżdżę również motocyklami spalinowymi i elektrycznymi, co daje mi przekrojowe pojęcie o jakości produkcji, a także mocy jaką oferują dane sprzęty.
Na Vipera wskakuje, gdy ma ok. 75% naładowania baterii, nie zajmuję się zbytnio menu, raptem szybkie niezbędne regulacje zawieszenia pod moją wagę i w drogę. Sprawdzam wstępne ustawienia i co mogę zrobić, niemniej nic tutaj mnie nie zaskakuje – po kilku kilometrach pewnie zdecyduje się na pierwsze dostosowania pod kątem ergonomii.
Ruszamy w trasę, która ma łączyć odcinki miejskie – startujemy przez asfalt i kostkę, bitumiczne ścieżki rowerowe. Celem są jednak leśne trakty, z niezłymi, jak na Wielkopolskę, przewyższeniami w okolicach Poznania – Dziewicza Góra.
W trasę mam przyjemność ruszyć z głównym jeźdźcem Zwinnego Serwisu, którym jest Michał oraz KickNightem, którzy przemierzają bezdroża testując sprzęty w naprawdę ekstremalnych warunkach. Te wyprawy obnażają każdą wadę sprzętu i pozwalają najlepiej się przekonać o wartościach użytkowych. Dość powiedzieć, że pierwszy w Polsce Wilk – Kaboo Wolf Warrior ma się bardzo dobrze w Zwinnoserwisowych rękach, co chwile przyjmując nowe modyfikacje.
Łukasz i Michał jadą na swoich dobrze znanych sprzętach – Michał na tę trasę założył opony PMT dedykowane do Xiaomi M365 – sprawdziły się… przeciętnie. Ich naturalnym środowiskiem jest miasto – do tego są stworzone – tutaj, na leśnych ścieżkach, należało nadrobić techniką i umiejętnościami.
Wracam jednak do wrażeń z Viperem – szybko dostrzegłem potrzebę zmiany kąta nachylenia klamek – ustawiłem je bardziej ergonomicznie, tak, aby tworzyły jedną płaszczyznę z ramionami – dzięki temu mogę bez problemu trzymać jeden-dwa palce na klamce i szybko reagować na niebezpieczeństwa w trasie. Sztyca Vipera jest odpowiednia dla mojego wzrostu, a mierzę ok. 183 cm. Kierownica jest odpowiedniej szerokości, być może docelowo zmieniłbym jej geometrię, ale rozwiązania są znane i nic mnie w tej hulajnodze pod kątem rozwiązań nie zaskakuje, prócz pewnych kuriozów, jakim z pewnością jest umiejscowienie przełącznika kierunkowskazów.
Absolutnie nie pasuje mi przełącznik kierunkowskazów, świateł i klakson przy prawej ręce – aby włączyć cokolwiek należy zdjąć kciuk z manetki przyspieszenia – manetka powinna być z lewej strony – jak w motocyklu. Co więcej powinna być motocyklowa – włączanie i wyłączanie kierunkowskazów zrobiono dobrze w motocyklach, aby nie jechać bezsensownie z włączonym kierunkowskazem- motocykle wyznaczyły standard i tak powinno być wszędzie przenoszone – po co wymyślać od nowa koło?
Jazda – przełącznik pod lewą ręka jest prosty znany mi z rozwiązań rowerowych – włącznik, przyciski + / -, akceptowanie. Przełączanie trybów nie jest intuicyjnie – należy się z nimi zaznajomić, aby złapać co nam oferują. Jestem fanem maszyn, które od razu łapiesz. Tutaj wymaga to przyzwyczajenia – w trakcie jazdy i tak nie patrzysz na wyświetlacz – reagujesz na bieżące sytuację, a spojrzenia na wyświetlaczem celem odczytania prędkości, odpowiedniego trybu, bajerów do wyboru – może powodować niebezpiecznie rozproszenie…
Wyświetlacz zresztą pokazywał dość nonsensowne wartości co do średniej czy przeciążeń, także ograniczyłem się do wyboru odpowiedniego trybu dla danego fragmentu trasy – im gorsze warunki, tym mniej mocy. Dane i funkcje to ewolucja znanych z Minimotors / Falcona / Ultrona itp. wyświetlaczy – dla posiadacza roweru elektrycznego np. marki Bafang wyświetlacz nie będzie niczym specjalnym – to musiało tutaj zawitać. Niemniej to dalej dość trywialny dashboard – dowolna apka pokazuje dane z sensorów M365 pokazuje nawet więcej danych – np. dość istotne napięcia na celach baterii. Nie wspominając już o otwartych softach rozwiązań takich jak VESC…
Hulajnoga przyspiesza sprawnie i cicho, dzięki czujnikom hallotronowym i bardziej zaawansowanych sterownikom, niż znane do tej pory u konkurencji – to miłe zaskoczenie. Niemniej, manetka przyspieszenia ma swoisty lag, który wynika z „namyślania” się systemu, co dla mniej wprawnych użytkowników jest zaletą. Dla przyzwyczajonych do wyrywającej ręce z nadgarstków mocy podkręconego Thundera czy X to może być wada. Ten element działania systemu nie pozwala np. na bardzo powolną i precyzyjną jazdę z niską prędkością – jazdę typowo techniczną ze stójkami i elementami ciasnych slalomów np. w manewrowaniu w ciasnych przestrzeniach między drzewami, ale nie ma problemu z równomierną jazdą z niskimi prędkościami – co np. w sprzętach na osprzęcie Minimotors może być problemem.
Opony nie są idealne – zasadzie są do wymiany prosto z pudła – to znany model CST – na felgę 6,5″ – montowany w każdym z Dualtronów począwszy od Ultra, model nie jest szczytem marzeń, a każdy, kto zasmakował jazdy na oponach premium – jak choćby PMT od razu zechce je zmienić.
Trasa w lesie obfitowała w luźne piaski i mokre trakty, nie jest to dobre miejsce na szosowe opony. Wymaga co nieco umiejętności i ostrożnego dozowania gazu.
Należy również brać pod uwagę odpowiednie operowanie hamulcem – tutaj zamontowano bazowe Nutt. Znane z mocniejszych hulajnóg i akcesoryjnych zestawów – kopia starego zacisku Shimano – hydrauliczne zaciski i dość ostre, zero-jedynkowe klamki to kolejna rzecz, którą bym wymienił – najchętniej powędrowały by tam Magury MT7 – dobrze uzupełniłby carbonowy look sztycy kierownicy.
Sztyca, z uwagi, iż była już po dość intensywnych testach uwiecznionych na filmach zaczęła się wyrabiać. Hulajnoga wymaga pewnego zespołu umiejętności jazdy, także element sztycy nieumiejętnie wykorzystywany zaczął się ścinać w miejscu zakończenia obejmy – to dość powszechna usterka mechaniczna – niestety wskazuje na nieumiejętne kierowanie – często można zobaczyć tzw. narciarzy, którzy z stoją na podeście ze stopami ustawionymi równolegle i w pozycji wyprostowanej, ochoczo wyginając sztycę.
Mechanizm składania- innowacja często podkreślana w recenzjach – wymaga dotarcia, gdyż nie składa się precyzyjnie od początku. Niemniej na plus, że luz pojawił jedynie na stopniowo uszkadzanej sztycy.
Lampa w moim egzemplarzu zamocowana nieco za wysoko – po szybkiej korekcie zeszła niżej i dość dobrze oświetlała drogę, z odpowiednim, samochodowym odcięciem – duży plus.
Ledy dookoła – wykonane z taśmy LED adresowalnej – ciekawe rozwiązanie, ale nie jest to szczyt estetyki.
Nóżka – toporna, ciężko chodzi – ale w pełni spełnia swoje zadanie.
Rama – miło dla oka spawana, ale od spodu już wykończona na szybko – w znany i lubiany sposób – młotkiem upychając przewody i niespasowane blachy.
Błotniki – to element zrobiony na sztukę, są – chronią, warto przemyśleć coś lepszego – teraz błoto zgrabnie leci w amortyzatory – a te są również dużym plusem – lepsze tylko w Dualtron X. Tłumienie na plus, acz prosi się o coś markowego.
To zawsze mnie uderza w chińskich sprzętach – tam jeszcze nie zawitała jakość znana z rozwiązań rowerowych – opóźnienie rozwoju i niezmiernie niska jakość komponentów jest kłująca w oczy – mamy tam raczej bardzo przeciętne niższe grupy osprzętu rodem z marketu – to razi i trudno bronić. W Viperze obserwujemy aspirację, ale jednak dalej to wyższa chińska półka.
Wróćmy jednak do jazdy – czy jest szybka – jest! Czy daje frajdę z jazdy i zdziwienie w oczach kierowców w momencie wskoczenia na szosę, tam gdzie nie ma chodnika lub ścieżki pieszo-rowerowej- zadziwionych, że jest w stanie nadążyć w ruchu ulicznym lub wręcz przeganiać ich – tak!
Czy nadąża za mocno napakowanym Wilkiem, który ostatnio dostał modyfikację na niesamowicie wielkie koła, w których teren mu niestraszny – oczywiście, jedynie błoto skutecznie jest w stanie spowolnić „żmiję”.
Czy daje radość i fun – bardzo, pozwala przewietrzyć głowę – niczym weekendowa jazda na motocyklu.
Na prostej – bez konkurencji, niezmiernie szybka, bezkompromisowa, wymaga skupienia, wyostrza zmysły.
Jak wypada na tle konkurencji? Dobrze, skopiowane wszystko co dobre, próba określenia się na przedzie stawki jak najbardziej udana – ale czy to wystarczy?
Z swej strony zwykle oceniam sprzęty z perspektywy awarii i pierwszego roku serwisowego – czy warto kupować NAMI Viper – jeśli to ma być Twój pierwszy sprzęt – nie – to jak kupowanie litrowego motocykla na pierwsze moto. Czy będzie lepszy dla posiadacza Ultra / Thundera / Storma – niekoniecznie. Czy przesiadka z Zero 10x / Mantisa – tak. Czy stanie w szranki z Rionem – zdecydowanie nie!
To bardzo ciekawa i solida pozycja w górnej części budżetu do 20 tys. zł.
Co zrobić jeśli nie masz teraz takiej kwoty – przyjmij postawę jak w reklamie Aston Martina ?